wtorek, 9 września 2014

2. Szczęście jednak istnieje

Szła właśnie na umówioną kawę. Nigdy nie pomyślałaby, że spotka ją coś takiego. Weszła do pomieszczenia. Było bardzo przytulne, spokojne, bardzo uwielbiała takie miejsca. Przy jednym stoliku siedziała już blondynka, jak zawsze uśmiechnięta.
Podeszła do stolika.
  - Dzień dobry – zawołała wesoło niebieskooka.
  - Dzień dobry – uśmiechnęła się nikle brunetka.
  - Cieszę się, że przyszłaś – zaczęła – to może od razu powiem o co chodzi – powiedziała poważnie.
Lekko się przestraszyła jej tonem głosu.
 - Nie martw się, to nic strasznego – zaśmiała się zauważając lekkie przerażenie dziewczyny – wczoraj wspominałaś, że chcesz poszukać pracy, więc mam propozycję nie do odrzucenia – kontynuowała – poszukuję asystentki do pracy, jest jej bardzo dużo i się sama nie wyrabiam, od razu mówię, że nie musisz mieć nie wiadomo jakiego wykształcenia. – Nie wierzyła w jej słowa, myślała, ze to jeden z piękniejszych snów jakie miewała. Ale to nie był sen, to była rzeczywistość. Przysłuchiwała się ciągle jej słowom. – a i jeszcze jedno, mówiłaś również o mieszkaniu. Mam swoje dawno nie używane mieszkanie, w bardzo dobrym stanie i bardzo chętnie Ci go wynajmę – uśmiechnęła się.
- Nie wiem co powiedzieć – odezwała się młodsza – Bardzo ci dziękuję, ze chcesz mi pomóc – uśmiechnęła się – nie wiem jak ci się odwdzięczyć.
- Oj kochana nie musisz, widzę, że jesteś bardzo miła i inna niż te wszystkie dziewczyny jakie poznałam i żadna pod względem charakteru mi nie przypasowała, a ty jesteś idealna. – dopiła swoją już chłodną kawę. – To od poniedziałku zaczynamy, przyjdę po Ciebie pod hotel, oczywiście weź wszystkie swoje rzeczy, od razu zaprowadzę Cię do mieszkania.
-  Dobrze będę czekać i naprawdę nie wiem jak mam dziękować
-  Kiedyś pewnie będzie okazja – puściła oczko. Wstały od stolika. – To ja już będę leciała, cieszę się, ze zechciałaś przyjść.
- To ja się cieszę, ze mogłam i dostałam taką propozycję.
- Do zobaczenia
- Do zobaczenia – uśmiechnęła się najszczerzej jak tylko potrafiła, nie pamięta kiedy ostatnio się tak uśmiechała, czy w ogóle się tak uśmiechała jak dziś. Ruszyła do swojego hotelu, jej oczy z tych smutnych stały się radosne, szczere i nabrały swojego koloru. Nigdy się tak nie czuła, NIKT jeszcze nie zrobił takiego miłego gestu w jej kierunku.

***

Jechała z Ewą w nieznanym jej kierunku. Zaparkowały pod niewielkim blokiem.
Wysiadły z samochodu zabierając bagaż.
 Skierowały się do klatki schodowej, po czym weszły do niej.
Powoli ruszyły schodami na trzecie piętro budynku, by za pomocą klucza, otworzyć ciemnobrązowe drzwi.
 Młodsza weszła za nią i się lekko uśmiechnęła.
Nie wierzyła, nadal nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę. Po prawej stronie zauważyła kuchnię, a zaraz obok niej była niewielka sypialnia w kolorze beżowym.
Następne drzwi prowadziły do łazienki. Przy drzwiach znajdowała się wielka, ciemna szafa.
Zrobiła parę kroków i była w sporych wielkości salonie. Był bardzo ciepło urządzony.
Odwróciła się, spojrzała radosnymi oczami na niebieskooką i ją przytuliła.
 - Starczy młoda, bo mnie udusisz – zaśmiała się – widzę, że się podoba z czego się cieszę, rozgościsz się później, teraz dam ci klucze i ruszamy do pracy – uśmiechnęła się.
  -Jak najbardziej się podoba, więc możemy ruszać. – odpowiedziała i wyszły z mieszkania.

***
Około osiemnastej wróciła do swojego mieszkania.
 Była chyba pierwszy raz w życiu szczęśliwa, spotkała osobę której mogła zaufać, dostała pracę i mieszkanie, teraz poczuła co to wolność.
Tam tego nie czuła, była na każde zawołanie, musiała pracować na nich.
Nie dawała rady, nie miała siły tam tyle siedzieć. A oni? Nie odzywali się w  ogóle.
 A na co mogła liczyć? Że będą się martwić? Będą smutni z powodu jej nieobecności? Nic z tych rzeczy. Mieli ją gdzieś. Nie istniała dla nich, po za tym, ze musiała oddawać swoją pensję, na którą harowała godzinami. Owszem, bolało ją to, że nikt się nią nie interesował, traktował jak rzecz. Spojrzała jeszcze raz na telefon.
 Żadnej wiadomości, połączenia, od nikogo. Ale to chyba nie było nowością.
Zaczęła teraz nowe życie, bez tej rodziny, a z blondynką o imieniu Ewa, jej pierwszą prawdziwą przyjaciółką .

___________________________________________________________________________________
Jest drugi, co prawda jeszcze nie wiele mówi, ale trzeba się z czasem rozkręcić, postaram dodać się bohaterów. Na drugim blogu nie wiem jeszcze kiedy się coś pojawi ;/
Ale zaparszam do komentowania tu, jaki i na oni-razem-na-zawsze.blogspot.com
Pozdrawiam :)

piątek, 22 sierpnia 2014

1. Ucieczka

Najszybciej jak tylko mogła, wyciągnęła dużych rozmiarów walizkę. Wrzuciła tam najpotrzebniejsze rzeczy. Miała nie wiele czasu. Za niecałą godzinę wracają wszyscy domownicy. Gdy oni wrócą, jej już nie może tu być, nie może zostać chwili dłużej. Po zakończeniu wszystkich czynności sprawdziła czy wzięła wszystkie pieniądze jakie miała, jakie zbierała właśnie na tą chwilę.
Po niedługim czasie siedziała już w pociągu, czekała ją długa podróż, podróż po nowe życie, a czy lepsze? Tego się dowie…

 Jak tylko wyszła z pojazdu, po tak męczącej podróży, uśmiechnęła się w duchu. Jest tam gdzie od zawsze chciała być. Pociągnęła za sobą bagaż i jak najszybciej udała się pod właściwy adres.
Przekroczyła próg, może nie aż tak luksusowego hotelu, ale w dobrej cenie dla niej. Musiała jak najszybciej wynająć jakieś mieszkanie, co nie będzie łatwe.
Podeszła do recepcji.
 - Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – niewysoka blondynka, mniej więcej w jej wieku uśmiechnęła się nieco sztucznie.
 - Dzień dobry, 
Rezerwowałam pokój w tym hotelu, na dziś. – uśmiechnęła się lekko.
- Imię i nazwisko proszę
- Antonina Różycka
- Już sprawdzam – spojrzała na niewielki monitor hotelowego komputera.
- Pokój 73 – podała klucze – miłego pobytu życzę – uśmiechnęła się sztucznie.
- Dziękuję – wzięła rzecz i jak najszybciej udała się do pokoju z podanym numerkiem.
Przekroczyła próg nie wielkiego pokoiku o jasnych kolorach. Spodobało jej się. Było w nim tak spokojnie. Zajrzała do małej łazienki w której można było zauważyć jasnego koloru kafelki, które lśniły czystością. Uśmiechnęła się, to jej tymczasowe lokum, nie dom, nie chała tego tak nazywać. Musi znaleźć jakieś mieszkanie, pracę. To wszystko w swoim czasie, musi się zaklimatyzować, jest w nowym miejscu, ale o takim zawsze marzyła. Góry. Kochała je. Mogła być tu tylko raz, ale od razu poczuła, że to miejsce dla niej, że  tu jest to coś. Piękne widoki na krajobraz polskich gór.

 Wszystkie swoje rzeczy rozpakowała do dużej szafy.
 Sama wzięła szybką kąpiel i przebrała się w świeże ubrania.
Zasznurowała swoje trampki, wyszła na hotelowy korytarz. Zamknęła na klucz drzwi i wyszła przed budynek. Coraz bardziej się ściemniało. Ruszyła w kierunku parku. Przeszła się kawałek, po czym usiadła na ławce. Brodę ułożyła na kolanach, a z pod jej powiek popłynęły łzy. Nie mogła zapomnieć, co działo się przez te wszystkie lata w domu, a teraz uwolniła się, przecież jest już pełnoletnia ma prawdo podjąć własną decyzję, a nikt nie powinien jej tego zakazać. To jej życie, to ona chciałaby je sobie sama ułożyć.  Poczuła czyjąś obecność na ławce, nie chciała otwierać oczu, a tym bardziej patrzeć kim ta osoba jest. Bała się.
 - Czemu siedzisz w tak niebezpiecznym miejscu sama? Idź do domu. – polecił jej miły kobiecy głos, od razu otworzyła swoje mokre powieki i przetarła rękawem bluzy.
 - Nie mam z kim siedzieć i nie mam domu – odpowiedziała cicho. Prawda nie miała domu. Hotel, ale to hotel, nie chciała go nazywać domem. – nie jestem stąd, a mieszkam w hotelu – dodała. A dlaczego mówiła to obcej kobiecie? Sama siebie zadziwiła.
 - To chodź odprowadzę Cię do tego hotelu. - Wyciągnęła do niej rękę. Spojrzała na kobietę. Znała skądś ją, ale nie mogła sobie przypomnieć. Jeszcze raz wytarła policzki i wstała. Szły wolno, odpowiadała na wszystkie pytania jakie zadawała blondynka średniego wzrostu. Nie wiedziała, ze potrafi się tak otworzyć do obcej kobiety. Gdy stanęły pod hotelem, niebieskooka jakby przypomniała sobie coś.
 - Zapomniałam się przedstawić, Ewa jestem – wyciągnęła dłoń. Już wiedziała z kim rozmawia, uśmiechnęła się, ale tak szczerze, jak nigdy.
 - Antonina, miło mi – odwzajemniła gest.
 - Miałabyś może jutro chwilę czasu? – zapytała po chwili Ewa. Skinęła lekko głową. – To zapraszam Cię na kawę, jutro o 12, tu za rogiem jest mała kawiarenka, to jak?
 - Chętnie przyjdę .- blondynka wyciągnęła z kieszeni kurtki małą karteczkę, którą podała ciemnowłosej.
 -To do jutra
- Do jutra – odpowiedziała jej. Spojrzała na wizytówkę. Nie myliła się z  kim ma do czynienia. 

______________________________________________________________________________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność. Myślałam, ze w wakacje, bedę miała więcej czasu na blogi, ale niestety, wyszło dużo niespodziewanych wypadów, a jak był czas, to nie miałam kompletnie siły, jeszcze raz przepraszam i zapraszam do komentowania oraz na mój drugi blog gdzie powinien się niebawem pojawić nowy rozdział :)   oni-razem-na-zawsze.blogspot.com
 Pozdrawiam ;*

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Prolog


           ,, Chcesz się uśmiechnąć, nawet fałszywie, ale nie możesz. Chcesz zapłakać, ale brak ci już sił. Depresja zjada Cię od środka. Jesteś bezsilna'' 
         
     Co czuła?
     Nikt tego nie wie, ale każdy może się domyślać.
Nie miała przyjaciół, rodzina się jej wstydziła, nie chciała znać.
  Odczuwała od każdego odrzucenie.
   Może nie czuła?
Tak było.
   W szkole przechodziła totalne piekło.
Za każdym razem była wyśmiewana, wyzywana. Nikt jej nie lubił.
   Sama nie wiedziała dlaczego jest tak traktowana, co zrobiła źle.
Z nauką sobie nie radziła. Nie miała siły.
    Inteligenta, mądra dziewczyna i na swój sposób piękna.
 Nie dawała sobie już z tym wszystkim rady.
          Co teraz robiła?
 Siedziała u siebie w niewielkim pokoju, płakała jak każdego dnia i nocy.
     Jej zielone oczy były podpuchnięte, wyblakłe, smutne, pełne bólu.
Jeszcze nigdy nie sięgnęła po coś ostrego, coś co mogło zrobić jej blizny.
  A dlaczego? Miała przy sobie babcię która jej pomagała.
 Ale miała. Czas przeszły.
Zmarła.
   Gdy ją straciła, chciała ze sobą skończyć.
Ale coś z tyłu ją ciągnęło, mówiło by tego nie robiła.
   Więcej o tym nie myślała.
 Może nawet nie chciała.
    Łudziła się na to, że w przyszłości może być lepiej.
Chciała, chciała wiedzieć czy warto cierpieć, aby kiedyś było lepiej.

   Jednak Nie wiedziała, że przyjdzie taki dzień w którym jej życie
       obróci się o sto osiemdziesiąt stopni …


________________________________________________________________
Oto prolog Mojej nowej historii na którą wpadłam równocześnia z poprzednią, ale dopiero się ukazała.
Zapraszam do czytania oraz komentowania. :)